Mój angielski – czy warto dążyć do perfekcyjnej znajomości języka?
Spotykając się z dawno nie widzianymi znajomymi większość z nas (jak nie wszyscy) robimy „update” z tego, co się z nami ostatnio działo. Kiedy wspominałam, że rozważam zapisanie się na kurs angielskiego wszyscy zrobili wielkie oczy i złapali się za głowę! Nie spodziewałam się takiej reakcji. „Przecież ty już wszystko umiesz! Czego chcesz się jeszcze uczyć?!” No właśnie, czego się uczyć po tylu latach nauki i czy warto poświęcać na to czas?
Nieużywane zanika.
Na pewno pamiętacie jak nauczyciele i rodzice wpajali Wam złotą myśl wszech czasów: „Powtórka matką nauki.” I trudno się z tymi słowami nie zgodzić. No sami pomyślcie czy pamiętacie wkuwane nocami daty wszystkich powstań narodowych? Wzory z tablicy Mendelejewa? No właśnie! Tyle czasu do tej wiedzy nie wracaliście,więc nic dziwnego że to wszystko tak szybko uleciało. Niestety ze znajomością języków jest tak samo. Może nie zapomnicie całkowicie wszystkich słówek i konstrukcji gramatycznych, ale zajmie Wam trochę czasu odświeżenie dawnych umiejętności.
Tutaj przytoczę Wam moją osobistą porażkę, żebyście mogli uczyć się na cudzych, a nie własnych błędach.
Przyznaję się bez bicia, że trzy lata uczyłam się języka rosyjskiego, który wraz z ukończeniem gimnazjum porzuciłam. Początki były trudne, bo nauczycielka nie potrafiła zachęcić nas do nauki, ale jak już chwyciłam bakcyla, to leciała szóstka za szóstką, a cało lekcyjne sprawdziany rozwiązywałam w 10 minut. Teraz jedyne co potrafię to odczytać cyrylicę, jednak przeczytane słowa są dla mnie zagadką, bo wszystko mi uleciało. Nigdy tak nie róbcie! Teraz byłoby mi trudno zajrzeć do zakurzonych podręczników, dlatego pewnie już nie wrócę do tego języka.
Warto zatem co jakiś czas chociaż zajrzeć do dawnych ulubionych pomocy naukowych, książek w oryginale czy filmów. Przecież można uczyć się nie zdając sobie z tego sprawy. 🙂
Praktyka.
Praktyka czyni mistrza! Chyba nic więcej nie trzeba mówić. 🙂
Ćwiczenia z języka obcego są równie ważne jak poszerzanie naszej wiedzy z zakresu słownictwa i gramatyki. Jeżeli nauczymy się stu słówek dziennie i nigdy więcej ich nie użyjemy, to po prostu marnujemy nasz cenny czas na wkuwanie. No bo po co piec ciasto, którego nikt nigdy nie zobaczy, nie zje, nie posmakuje, nie powącha? No chyba że sprawia nam przyjemność sam proces tworzenia. Ale domyślam się, że wśród Was nie znajdzie się ani jeden miłośnik zakuwania słówek. 🙂
Dlatego warto ćwiczyć nasz mózg jak ten przysłowiowy „bicek”, który w każdej chwili może nam zniknąć.
Zawsze jest coś do poprawy.
Nikt nie jest nieomylny i wszechwiedzący. Zawsze znajdą się jakieś luki w naszej wiedzy czy pamięci, które można załatać. Tylko roboty mają stałą bazę danych, z której nic nie ucieka, a wciąż się pogłębia.
Nawet emigranci mieszkający w obcym kraju po kilkanaście, bądź kilkadziesiąt lat nie mówią jak rdzenni mieszkańcy danego obszaru. Zawsze znajdzie się coś do ulepszenia, dlatego warto nie przestawać i wciąż być głodnym wiedzy.
Nie bądź szarakiem!
Nie wiem jak Was, ale mnie zawsze uczono, że trzeba być skromnymi nie wychylać się z tłumu, bo inaczej to może źle się skończyć. Po tych kilkudziesięciu latach na tym świecie i zderzeniu się z wieloma kulturami stwierdzam, że to totalna lipa i bzdura!
Po co mamy być tacy ami jak tysiące innych osób? Dlaczego mamy się nie wyróżniać? To nic nie wniesie ani do naszego życia,ani do historii świata. Dlatego powinniśmy wciąż się doskonalić, aby być nie tylko lepszą wersją samego siebie, ale lepszym wśród innych. Inaczej nikt nas nie zauważy i nie zrobimy w życiu wielkich rzeczy, o których marzyliśmy jako dzieci. Odważ się! Dąż do wyznaczonego celu!
Ładnemu we wszystkim ładnie.
Wyobraźcie obie, że wystąpią przed Wami dwie osoby mówiące po angielsku, przy czym nie jest to ich język ojczysty. Pierwsza jest przygotowana do swojej prezentacji w każdym calu, wie dokładnie co chce nam przekazać, czego chcemy od niej usłyszeń, merytorycznie lepiej się nie dało, jednak w trakcie przemawiania myli czasy gramatyczne, spolszcza wiele terminów oraz ich wymowę. Z kolei druga jest gorzej przygotowana co do treści swojej wypowiedzi, leci trochę na tzw. freestyle, ale za to mówi płynną angielszczyzną, a jej brytyjskiego akcentu pozazdrości każdy z nas. I pomyślcie której osoby wolelibyście słuchać? Ja szczerze wolę kogoś kto mówi poprawnie, po prostu ładnie i dobrze się go słucha. Dlatego warto pracować nad naszą wymową, słownictwem, aby dążyć do perfekcji. 🙂
No to co? Kto pędzi szlifować swój język? 🙂