Uncategorized

Moje postanowienia noworoczne 2018 – sukcesy i porażki po 6 miesiącach.

Pewnie sobie dziś myślicie: „O jak świetnie, że w końcu mamy lato!.” A tymczasem ja sobie właśnie uświadamiam: „Nowy Rok, nowa ja, a tu już pękło pół roku!” 

Moje postanowienia noworoczne już nie są takie nowe i nie wydają się takie łatwe do spełnienia.
Jak mi poszło przez te 6 miesięcy? 🙂


Przyznam szczerze, że jak zwykle miałam swoje wzloty i upadki.  Jestem tylko człowiekiem, a nie jakimś instagramowym plastikiem, który zawsze wstaje wyspany, tryska energią i wszystko jest w jego życiu idealne. Dlatego też pozwoliłam sobie na chwile słabości, np. czekoladowe szaleństwo w Wielkanoc. Jednak trzeba też znać umiar i wrócić do moich postanowień, żeby nie były tylko zwykłymi bazgrołami spisanymi na pierwszej lepszej kartce. 


A jakie są moje postanowienia na ten rok?

Jak mi idzie w ich spełnianiu?

 Dla zdrowia:
  • 5 razy w tygodniu aktywność fizyczna. Nie zawsze siłownia, ale też spacery, jogging czy ćwiczenia w domu.

Niestety, przyznaję się bez bicia. W tym punkcie się przeliczyłam. Śledziłam mnóstwo fit blogerek, które wrzucały do sieci swoje codzienne treningi i stwierdziłam, że też mogę. Nie wzięłam jednak pod uwagę, że treningi to część ich pracy, a ja muszę wpleść ćwiczenia na siłowni w dzień wypełniony pracą na etacie i innymi licznymi obowiązkami.
Udaje mi się ćwiczyć raz w tygodniu, więc to zawsze coś, jednak z pewnością mnie to nie satysfakcjonuje.

A jaka forma aktywności sprawia mi najwięcej radości?

Nowy rok rozpoczęłam treningami na siłowni, jednak za każdym razem czułam niechęć jak tylko pakowałam torbę. Było mi po prostu źle, kiedy widziałam dziewczyny wystylizowane na wybieg, a nie na ćwiczenia. Czułam się gorsza mając przyklapnięte włosy i resztki makijażu pozostałe po całym dniu pracy oraz wyciągniętą pierwszą lepszą koszulkę, której nie miałam czasy wyprasować.
Po miesiącu treningi były coraz rzadsze i skończyły się czekoladowym szaleństwem.
W kwietnie, kiedy tylko zrobiło się odrobinę cieplej, zaczęliśmy z mężem uprawiać jogging. Bywały dni szarugi, kiedy nie wychodziliśmy z domu, aby uniknąć przeziębienia. Pomimo to, trening biegowy zaliczaliśmy 3 razy w tygodniu. Kiedy złapaliśmy chwilę zwątpienia, zrobiliśmy sobie maraton filmów „Rocky” i motywacja wróciła. Nawet wyznaczaliśmy trasę tak, aby kończyła się zwycięskim wbieganiem po schodach. 🙂
Potem wychodziliśmy biegać już nie tak regularnie, przez co zaczęłam się obawiać, że moje wyniki nie będą już tak dobre jak wcześniej. Dlatego teraz zrobiłam sobie przerwę od biegania i zaprzyjaźniłam się z rowerem. Na razie taka aktywność mi sprzyja, jednak zaczynam czuć niedosyt i myślę o ćwiczeniach w domu. A w sierpniu zaczynamy treningi na basenie. Już nie mogę się doczekać! 🙂

  • 6 dni w tygodniu bez słodyczy i fast foodów 
Tutaj niestety też poległam, ale jedynie na słodyczach.  Po fast food sięgam tylko, kiedy nie mam czasu lub innej alternatywy. Zdarza się to naprawdę rzadko, więc to uważam za mój mały sukces. Słodycze i lody są moim utrapieniem, jednak już czas z nim zawalczyć. Zaczynam szukać zdrowszych rozwiązań. Zwykłe lody zastępuję tymi w wersji domowej lub lemoniadą
Jeżeli chcecie, abym podzieliła się z Wami przepisami, to dajcie znać. 🙂

 Dla umysłu:
  • 30 minut dziennie z językami (serial, czytanie, ćwiczenia, wszystko co wpadnie mi do ręki). 
  • 30 minut dziennie z książką. 

To postanowienie było wypełniane dość sumiennie dopóki nie dostałam dodatkowej pracy poza etatem i automatycznie mój czas wolny nieco się skrócił. Wciąż uczę się organizacji pracy, aby móc wygospodarować chwilę na książkę i ćwiczenia językowe. Ten punkt jest zdecydowanie do poprawy!

Dla aktywności online:

  • 1 raz w tygodniu nowy post na blogu
  • 1 raz w tygodniu nowy filmik na Youtube
  • Poniedziałki z inspiracją, czyli motywacyjne hasła na nowy tydzień na moim profilu Facebookowym.  

To moja pięta Achillesowa, jeżeli chodzi o regularność dodawanych treści. Bloga i media społecznościowe spycham na szary koniec mojej codziennej listy priorytetów. Może powinnam ustalić konkretną ilość czasu poświęcaną na moją działalność internetową? Tak jak w przypadku książek? W tym temacie mam najwięcej do nadrobienia.


Jak sami widzicie nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, a nasze postanowienia zostają poddane weryfikacji w ciągu roku. Wtedy należy je przeanalizować, wyciągnąć wnioski i zmodyfikować, aby móc iść do przodu. 
Ja również zdaję sobie sprawę z moich mocniejszych i słabszych stron, jednak nie chcę z niczego rezygnować i ani myślę się poddawać!

Foto 1: Caroline’s twist
Pozostałe foto: Canva 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *