Ateny w grudniu- gdzie zjeść, co zobaczyć.
Dwa lata temu zachęceni tanimi biletami lotniczymi zdecydowaliśmy się spędzić weekend na Majorce. To był strzał w dziesiątkę. Zamiast przeczekać w domu -20 stopni na zewnątrz, wygrzewaliśmy się na spacerach wśród palm w temperaturze +20 stopni.
Wiedzieliśmy, że chcemy taki zimowy przerywnik powtórzyć! I tak się stało w tym roku. Udało się zdobyć tanie bilety do Aten, więc nie było wątpliwości co do kierunku naszej podróży.
Jak było? Przekonajcie się sami! 🙂
Kilka wskazówek:
- pogoda w grudniu bywa różna. Strasznie się martwiliśmy, bo Google pokazywał codziennie deszcz i 17 stopni. Nic z tego! Co prawda ranem było pochmurnie, jednak potem chmury znikały, a my korzystaliśmy z pięknej pogody podczas długich spacerów. Warto jednak zaopatrzyć się w mały parasol w razie chwilowego załamania pogody.
- w okresie przedświątecznym przygotujcie się na hordy turystów i zakupoholików. Jednak cudowne iluminacje i wszechobecne świąteczne lampki wynagradzają przepychających się turystów.
- na dojazd z i do lotniska lepszą opcją jest autobus. Taniej i szybciej.
Co zobaczyć?
Wzgórze filozofów (Philopappos Hill)
Powiem tylko jedno: idealne miejsce na romantyczne spacery i fotografowanie Akropolu. I to wszystko za free!
To tam odbywały się polityczne dyskusje, w których każdy mógł brać udział. W każdym zakątku natkniemy się na miejsca iście wybitne, ale także pełne ludzkiej krzywdy jak, np. jaskinię Sokratesa, gdzie został uwięziony za głoszenie swoich poglądów.
Plac Syntagma.
Plac Konstytucji to samo serce miasta, gdzie organizuje się tu mnóstwo manifestacji. Sąsiaduje z budynkiem parlamentu, co przyciąga mnóstwo turystów.
Podczas naszego grudniowego wyjazdu mogliśmy podziwiać piękne iluminacje, a nawet stanowisko ze skrzydłami, z którego nie mogłam nie skorzystać. 🙂
Stąd dojedziecie w każdym kierunku miasta (np. lotnisko czy port w Pireusie)
Park zoologiczny.
Powiedziałabym, że to połączenie parku z mini zoo. Nie ujrzycie tu egzotycznych zwierzątek (poza papużkami), a jedynie te znane ze wsi, jak kozy, owce, kaczki, gęsi, kury. Mimo to, jest to bardzo przyjemne miejsce do spacerów i nie kosztuje ani centa.
Poza mini zoo, a całym mieście możecie poczuć się jak w kocim raju. Za każdym rogiem czai się milutki futrzak, jednak nie wszystkie dają się pogłaskać.
Monastiraki.
Jeżeli nie jesteście zwolennikami tłumów i tłocznych ulic, to omijajcie to miejsce szerokim łukiem. Tutaj krzyżują się drogi drobnych handlarzy antykami, pamiątkami, zakupoholików i głodnych wrażeń turystów.
Kierując się na Wzgórze filozofów znajdziecie mnóstwo stoisk z antykami, biżuterią, starymi monetami i innymi cennymi drobiazgami, które kuszą zapalonych kolekcjonerów.
Ale UWAGA! To miejsce to raj dla złodziejaszków. Zostawcie cenne rzeczy w hotelu, a pieniądze trzymajcie w kieszeniach. Wszelkie torebki i plecaki będą pod ostrzałem.
Gdzie zjeść?
SMAK.
Już przed wyjazdem wiedzieliśmy, że potrzebujemy mieć jeden punkt, gdzie zjemy coś na szybko, tzw. grab to eat.
Będąc w centrum miasta koniecznie zajrzyjcie do tej knajpki. Serwują tam swego rodzaju pizzę, ale w iście greckim stylu. To świetna opcja na przerwę w zwiedzaniu.
A co w Atenach jest przereklamowane?
Akropol.
20 euro to dość dużo jak na oglądanie starożytnych kamieni. Zdecydowanie lepiej wybrać się na spacer na Wzgórze filozofów i tam podziwiać Akropol za darmo. Poza tym, zdjęcia z Panteonem w tle są o wiele ładniejsze.
Stadion olimpijski.
5 euro za przechadzanie się po pustych schodach również do dobrej inwestycji nie należy. Oprócz wpatrywania się w pustą murawę i trybuny nic więcej nam nie zaoferuje.
Po więcej klipów z Aten zapraszam na mój kanał Youtube. We Vlogmasie znajdziecie urywki z naszego wyjazdu.