Uncategorized

Moje językowe postanowienia noworoczne 2024


Wpisu o moich noworocznych postanowieniach nie było już od kilku lat. Dlaczego? Widząc, że ostatnie notki o moich celach były z 2018 roku, czyli sprzed ciąży, to odpowiedź nasuwa się automatycznie. Dziecko, a potem inne życiowe zawirowania sprawiły, że moje pasje i rozwój osobisty zeszły na bardzo daleki plan. Ale!

W tym roku stawiam na siebie! Nadal chcę najlepiej jak potrafię wypełniać rolę mamy, nauczycielki i internetowej twórczyni, ale jednocześnie chcę uszczknąć trochę czasu dla siebie. Niestety ja, tamta Karolina, dziewczyna pełna pasji i zainteresowań, pragnąca podbijać świat schowała się pod kocem. Postanowiłam podać jej rękę, zatroszczyć się o nią i zachęcić do zrzucenia tego koca.

Stąd dzisiejszy wpis, w którym zadeklaruję moje postanowienia noworocznie na rok 2024.

Zacznijmy od tych związanych z językami obcymi.

Italiano? Si, prego!

Jeżeli czytasz mojego bloga już od dawna, z pewnością wiesz, że miałam już kilka podejść do języka włoskiego. Niestety jak do tej pory wszystkie zakończyły się klapą. Ale nie chowam głowy w piasek i podejmuję rękawicę po raz kolejny! Jednak tym razem wprowadzam kilka zmian.

Określiłam sobie konkretny cel. Chcę porozumiewać się swobodnie podczas wakacji we Włoszech. Dlatego skupiam się głównie na zwrotach przydatnych w podróży. Gramatykę i pozostałe słówka na razie odkładam na bok. Dodatkowo korzystam z aplikacji mobilnych, kiedy mam gorszy dzień, ale chcę mieć poczucie, że chociaż „coś” zrobiłam, żeby być bliżej celu.

Czy mi się uda? Pewnie zrobię aktualizację za kilka miesięcy.

Angielski z dzieckiem

Odkąd urodziła się moja księżniczka wiedziałam, że nie chcę wprowadzać jej od razu dwóch języków. Nie chciałam pozbawiać jej posiadania i identyfikowania się ze swoim językiem ojczystym. Jednocześnie wiem jak ważne jest oswajanie dziecka już od pierwszych lat z językami obcymi.

Jeszcze 2 lata temu lubiła oglądać bajki i słuchać piosenek zarówno po polsku, jak i po angielsku. Niestety od jakiegoś czasu stanowczo odmawia angielskiej wersji i to mnie zmartwiło. Oczywiście zrozumiałe, że jeżeli nic nie rozumie, to dla niej to żadna frajda. Stąd też moje postanowienie, żeby wprowadzać język angielski do naszej codzienności. Jak chcę to robić?

Małymi kroczkami. Każdego dnia wybierzemy jedną z aktywności: bajka, piosenka, książeczka, fiszki lub zwykła rozmowa. Raz może się zdarzyć, że będą to 2 minuty w ciągu dnia, a innym 30 minut. Będę jej słuchać i kiedy usłyszę odmowę, to wycofam się i spróbuję kolejnego dnia. Nic na siłę. O rezultatach też pewnie napiszę za jakiś czas.

Jeżeli ciekawi Cię jakie zmiany planowałam wprowadzić w poprzednich latach i jakie miałam postępy w trakcie, to koniecznie sprawdź te wpisy:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *